niedziela, 24 maja 2015

Miami - Chicago - Calgary

Spakowałem bagaż starając się utrzymać limity bagażowe. Zarzuciłem wszystko na plecy i ruszyłem z Anniką przez szybko rozgrzane słońcem ulice Miami. Po chwili się rozstaliśmy i już sam szedłem na najbliższą stację kolejki. Jak się szybko okazało nie była ona super blisko i zanim dotarłem na miejsce z mojego czoła spadały już ciężkie krople potu. Strażnicy kolei spotkani przy biletomacie pomagają mi kupić właściwy bilet i wdajemy się w krótką pogawędkę.
Skąd jestem, gdzie jadę, etc. Kiedy mówię im, że klimat Miami, jest trochę dla mnie męczący z brakiem zrozumienia kręcą głowami? jak to? zbyt gorąco? niemożliwe! W Kanadzie jest za zimno! Macham im na pożegnanie i mówie do siebie - zobaczymy...

Aby dostać się na lotnisko Miami można wykorzystać kolejkę, która umieszczona na wysokich palach prowadzi szybko na miejsce, przy okazji oferując niezłe widoki.
Po dojechaniu na ostatnią stację należy przesiąść się na drugą kolejkę, która zabiera nas do terminala lotniska. Lotnisko jest ogromne, co widać na zdjęciu planu, jednak oznaczenia czytelne i trudno się zgubić.



Tym razem trafiam na miejsce bez problemów i z dużym zapasem trafiam na swoją bramkę. Mam czas, żeby napić się kawy i przejrzeć niusy w internecie.
Sam lot do Chicago był dziwny, gdyż ilość turbulencji powodowała, że mimowolnie czuło się dyskomfort. Lot z Chicago do Calgary był już bardziej przyjemny i nawet udało mi się zasnąć przez chwilę.

Na miejscu w Calgary po kontroli paszportowej zostałem poproszony do sali dla imigrantów, po odbiór odpowiednich papierów. Chwila rozmowy z urzędnikiem chińskiego pochodzenia, pieczatka i mogę wyjść, aby odebrać bagaż. Nie muszę długo czekać, mój plecak wyskakuje na taśmociąg jako jeden z pierwszych. Znów ubieram bagaże i kieruje się ku wyjściu.
Po przekroczeniu bramki celnej natrafiam na Piotrka, który czeka na mnie z kartką: Mr Wojtek #rokwkanadzie :)

Po krótkim przywitaniu udajemy się do auta i Piotrek wiezie mnie przez miasto. Jest odczuwalnie chłodniej niż w Miami... Dużo chłodniej. Wiosna tutaj dopiero zaczyna rozkwitać.
Dotarłem. Jestem w Kanadzie. Rok się zaczyna!





1 komentarz:

  1. No nareszcie, bo choć Miami interesujące i egzotyczne, to czekam na zdjęcia z Gór Skalistych. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń