środa, 23 grudnia 2015

Wspomnienia z lata

Dziś zapraszam na krótki filmik z późno letniego „spaceru” po górach British Columbii, Rockwall Trail. Miłego oglądania :)


piątek, 18 września 2015

Lake Louise

Obok Lake Moraine znajduje się kanadyjskie „Morskie oko” czyli Lake Louise. Jest to przepiękne jezioro polodowcowe z ogromnymi szczytami wokół. Znane jest także dlatego, że jeden z bardziej znanych hoteli Fairmont Lake Luise, został zbudowany przy jednym z brzegów jeziora.
Kiedy tam przyjechałem, było jeszcze wcześnie, ale już była otwarta przystań kanoe.
Wypożyczyłem więc kanoe na godzinę, korzystając z darmowej karty Banff Ambasador, którą posiadałem i udałem się na przeciwległy brzeg. W około 40 minut dotarłem na drugi koniec jeziora, przy czym kanoe płyneło ze mną dosyć szybko. Fajnie było, chociaż było zimno – w nocy były pierwsze przymrozki.
Kiedy wracałem na przystań, brzeg przy hotelu już był pełen turystów robiących sobie zdjęcia na tle ikony Kanady, a ja musiałem się zbierać do pracy :)












środa, 9 września 2015

Lake Moraine

Dzięki uprzejmości mojego kolegi Piotra (pozdrawiam!) dostałem na przechowanie auto z możliwością wykorzystania podczas weekendu.

Z okazji należy korzystać, tak więc udałem się wczesnym sobotnim rankiem 22 sierpnia w stronę Lake Luise na wschód słońca. Pogoda była średnia, poprzedniego dnia spadł w górach pierwszy duży śnieg, niebo było zasnute chmurami. Jednak jako optymista, niezrażony ubrałem się w ciepłe ciuszki, zabrałem kapelusz włóczykija i z kawą w termosie wyruszyłem na północ.
Droga zabrała ok 45 minut, kiedy wjeżdżałem do Lake Loiuse Village, pogoda ciągle była średnia, nie było widać okolicznych szczytów.

Postanowiłem na początek pojechać do Lake Moraine, do którego wiodła kręta droga pod górę. Kiedy tak jechałem we mgle, nagle jak za dotknięciem różdżki pojawiło się słońce, a ja znalazłem się pod niebieskim niebem, ponad chmurami.

Oto jak to wyglądało :)
























Wspinaczka na Mt. Cascade (2998 m n.p.m.)

Pisanie ostatnio mi nie idzie, cóż, tak jak pisałem wcześniej wole spędzać czas na świeżym powietrzu niż przy komputerze.

18 sierpnia wybrałem się na podbój pobliskiej góry, która z bliska spogląda na miejscowość gdzie mieszkam, Banff. Wybraliśmy się sporą grupą – w zasadzie nie znałem nikogo poza organizatorką Rachel, która jest moją współlokatorką, oraz Kają, z którą już nie raz chodziłem po górach. Było nas piętnaście osób, więc grupa w podejściu rozciągała się dosyć mocno, ale wszystkim bezpiecznie udało się zdobyć szczyt i zrobić pamiątkowe zdjęcie.

Nie ma co pisać, wspinaczka jak wspinaczka, męcząca. Z przerwami na przekąski zajęło mi pięć godzin by wejść na szczyt. Czas zejścia podobny, gdyż trzeba dać odpocząć kolanom – mimo używania kijków. 

Czas na zdjęcia :)