18 sierpnia wybrałem się na podbój pobliskiej góry, która z bliska spogląda na miejscowość gdzie mieszkam, Banff. Wybraliśmy się sporą grupą – w zasadzie nie znałem nikogo poza organizatorką Rachel, która jest moją współlokatorką, oraz Kają, z którą już nie raz chodziłem po górach. Było nas piętnaście osób, więc grupa w podejściu rozciągała się dosyć mocno, ale wszystkim bezpiecznie udało się zdobyć szczyt i zrobić pamiątkowe zdjęcie.
Nie ma co pisać, wspinaczka jak wspinaczka, męcząca. Z przerwami na przekąski zajęło mi pięć godzin by wejść na szczyt. Czas zejścia podobny, gdyż trzeba dać odpocząć kolanom – mimo używania kijków.
Czas na zdjęcia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz